Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Wyprawa w Beskid Niski

Utworzono dnia 17.10.2021

Piękna jesień to wspaniały czas marszu w górach. Przez te cztery dni wycieczki w Beskid Niski (14-17 października) nie padał deszcz, nie było gorąco, rano było nieco chłodno, ale w południe 14-15 stopni i piękne kolory cieszyły oczy. Świętowaliśmy 12 rok działania SKKT „Krety”, więc łatwo nie było.
Pierwszy dzień to ciężki przejazd od godz. 5.00 do Kąt w Beskidzie Niskim (270km). Mieliśmy objazdy (roboty drogowe), postoje i nieco kluczenia. Dojechaliśmy na miejsce po 11.00, czyli jechaliśmy 5,5 godz. Szybko przepakowaliśmy się, co nieco zjedliśmy i ruszyliśmy na czerwony szlak. Mieliśmy do przejścia 24km i musieliśmy dojść na 18.30 na obiadokolację. Już zaraz na początku mieliśmy ostre podejście, ale po wejściu w Magurski Park Narodowy w pasmo Magurskie, droga zrobiła się łagodniejsza. Na całej trasie spotkaliśmy tylko 2 osoby. Tempo było dobre i po 7 godzinach marszu grupa dotarła do Bacówki PTTK Bartne. Jakież było zdziwienie, gdyż w budynku nie było internetu i tak jak w całym Parku Narodowym brakowało zasięgu telefonicznego. Na obiadokolację był smaczny barszcz z wkładką mięsną i łemkowskie pierogi (z kaszą gryczaną, mięsem i grzybami). Nie wszyscy chcieli jeść grzyby i dlatego dokupiono ruskie pierogi. Wszyscy się najedli i zmęczeni po 22.00 poszli spać.
Drugi dzień musieliśmy szybko zacząć, gdyż o 9.00 schronisko miało być zamknięte. O 8.00 mieliśmy wrzątek i śniadanie w formie szwedzkiego stołu z naszych produktów. Nie robiliśmy kanapek, a dwie grupy zabrały ze sobą konserwy, chleb, sery, wędliny i słodycze. Wszyscy do termosów zrobili sobie herbatę i o 9.15 wyruszyli na szlak. Grupa P. Bronka poszła niebieskim szlakiem na Magurę Małastowską (schronisko było zamknięte i w remoncie). Mieli do przejścia 28km i musieli przejść przez rzekę w bród. Zdjęli buty i przechodzili na bosaka. Na szlaku w lesie nie spotkali turystów. Druga grupa z P. Mariolą poszła krótszą trasą (szl. czerwonym),  ale 25km pokonano znacznie wolniej i przyszli do Hańczowej później niż grupa ambitna. Po drodze nie było żadnych schronisk czy restauracji i wszyscy korzystali z własnych prowiantów. Pokonywano trzy wartkie potoki, żeremie bobrów i wiele błotnistych terenów. Zdarzyło się wciągnięcie przez błotne podłoże dwóch butów Filipa. Na szczęście „stuptupy” zabezpieczyły buty i błoto nie dostało się do ich środka. Po przyjściu do Agroturystyki „Pod Rusztem” w Hańczowej wszyscy najedli się zupkami i smaczną jajecznicą. Nikt nie miał ochoty na ognisko, a wszyscy się cieszyli dostępem do gniazdek elektrycznych i telefonii komórkowej. Mieliśmy przygotowanych 13 miejsc do spania, byliśmy w budynku sami i dlatego trzeba było rozdzielić nadaktywne osoby, by te zmęczone mogły zasnąć w ciszy i spokoju.
Trzeci dzień zaczęliśmy gromkim sto lat dla P. Bronka, który odwzajemnił się młodzieży smacznymi kiełbaskami i kaszanką. Potem grupa ruszyła na czerwony szlak. Tego dnia autem turystycznym jeździła P. Mariola, która zwiedziła okoliczne cerkwie i zakupiła książkę – prezent dla P. Bronisława. Po drodze spotykała wędrujące nasze grupy. Jedna z grup weszła na Lackową, a następnie na szlak Konfederatów Barskich, a druga na miejsce historycznej bitwy na Huzarach. Zeszli do Tylicza i zanim weszli na kwaterę w Agroturystyce „Przy Źródełku” skorzystali z okolicznych tężni i poznali smak wody ze źródła, czyli Tyliczanki. Wszyscy po ogarnięciu się wyruszyli na smaczną obiadokolację do Wiejskiej Chaty. Każdy zamawiał, co chciał, ale ze względu na duże porcje odradzaliśmy zamawianie golonka z dodatkami. Większość wzięła porcje dla dzieci i mieli problem ze zjedzeniem całości. Wieczorem wróciliśmy do agroturystyki i wszyscy byli zadowoleni, gdyż działał tam Internet i było przyjemnie. Mieliśmy tam do dyspozycji świetlicę i jadalnię, więc każdy mógł sobie podjeść ile chciał. O 22.00 była cisza nocna, gdyż pod naszymi pokojami mieszkali gospodarze i nie wypadało hałasować.
Czwarty dzień to niedziela. Wcześnie przed 8.00 zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do kościoła. Jeszcze takiej frekwencji nie było. Z 8 uczniów aż 6-ro poszło na mszę świętą. Po nabożeństwie trochę zwiedziliśmy sam Tylicz (centralne miejsce Konfederacji Barskiej i Kazimierza Puławskiego), a w drodze do Krynicy Zdroju zatrzymaliśmy się przy Mofetach (wyziewy dwutlenki węgla). Pieszą dwugodzinną wędrówkę rozpoczęliśmy przy Kopcu Puławskiego (czarny szlak) i po zaliczeniu góry Huzary zeszliśmy czerwonym szlakiem do samego centrum Krynicy. Miasto zachwyciło, ale największa atrakcją tego dnia była wędrówka w koronach drzew na wieży w Słotwinach. Po ponad godzinnym spacerze i zjeździe kolejką linową zatrzymaliśmy się u „Tedika” na kebab z dodatkami. Zgodnie z planem o 16.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Ustronia. Kilka przerw na posiłek i picie spowodowało, że 225km pokonaliśmy w 4 godziny. O 20.30 uczniowie cali i zdrowi , wyedukowani w historii XVIII w. oraz pouczani zasadami zachowania na wycieczkach zostali przekazani rodzicom. 
Dziękuję P. Bronkowi i P Bartkowi za pomoc w przeprowadzeniu wycieczki, a dzieciakom za dobre zachowanie.

 

Dodała: M. Szymańska-Kukuczka
Zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka
Film: B. Kukuczka

 

ZDJĘCIA:
https://photos.app.goo.gl/ZNpQdq3Tz87o6LBD8

FILM:
https://youtu.be/tQTDUqnDTDo
 

Dziennik elektroniczny

Dla uczniów i rodziców:


Dla pracowników:

Przedszkole nr 6 w Ustroniu

Oferty pracy

Biuletyn Informacji Publicznej

Skrzynka Podawcza

e-Doręczenia

Facebook

Ochrona danych osobowych