12 lat upłynęło od pierwszej oficjalnej wycieczki Szkolnego Koła SKKT PTTK „KRETY” do Wisły i na Stożek. Miało to miejsce 7 listopada 2009 i dzieci zwiedziły Muzeum Spadochroniarstwa a następnie z Kubalonki przeszli na Stożek. Teraz na oficjalnej ostatniej wycieczce Koła „Krety” z p. Mariolą Szymańską – Kukuczką (20 listopada) 23 uczestników wycieczki (i 5 opiekunów) odwiedziło Wystawę Głuszca w Zamku Habsburgów, zwiedziło Muzeum Beskidzkie a następnie z Wisły - Łabajowa podeszło na Stożek i zeszło żółtym szlakiem do Wisły – Jurzykowa. Pogoda była podobna do tej sprzed 12 lat, czyli było mgliście i ponuro jakby przyroda smuciła się, że coś się kończy.
Wycieczka piesza, chociaż krótka, bo tylko 8km, wcale nie była łatwa. Zaczęliśmy wspinaczkę od postoju w kolibie, gdzie dzieci zjadły swoje drugie śniadanie, a następnie ubrały peleryny, gdyż padał drobny deszczyk. Podejście zielonym, a następnie czerwonym szlakiem było bardzo ostre i dzieci z niecierpliwością pytały, kiedy będzie schronisko. Ciągle przystawały, a stado baranów było nie lada atrakcją, gdyż był postój i czas na zdjęcia. Ponieważ była lekka mżawka, więc staraliśmy się ciągle iść do przodu. W schronisku dzieci we własnym zakresie kupiły sobie jakieś przekąski i dziwiły się, że tak drogo. Mieliśmy trzech nowych uczestników wycieczki , więc dostali po książeczce GOT oraz po czekoladzie. Ponieważ liczyłam na udział 30 uczniów, a było tylko 23, więc mieliśmy małą dziurę budżetową. Zbierałam po 35zł a sam autobus kosztował 700,00zł. Wynikało z tego, że wpłaty 20 uczniów pokrywały koszty przejazdu a wpłaty 3 osób, czyli 105,00zł miało wystarczyć na dwa muzea, picie, cukierki i czekolady. Siłą rzeczy było to za mało (Muzeum Beskidzkie to 122zł, a Wystawa Głuszca to 60,00zł) Zebrałam od czwórki rodziców opiekunów po 25zł jako koszt przewozu (100,zł)i starczyło nawet na zdjęcia (14,28zł) i czekolady. Picie i cukierki zostały z ostatniej wycieczki. Przyjemnie było w schronisku, chociaż tłoczno. Duża grupa turystów z Podhala wędrowała Głównym Szlakiem Beskidzkim i rozpoczęli swoją wędrówkę w Ustroniu i planowali przejść na Baranią i zejść do Węgierskiej Górki. Klasyczna i znana nam trasa. My wyruszyliśmy w stronę przeciwną, czyli w stronę Ustronia. Najpierw podeszliśmy niebieskim szlakiem na szczyt Stożka, a następnie ostrym szlakiem po czeskiej stronie zeszliśmy w dół. Było kilka wywrotek na błocie, ale nauka kosztuje i dzieci do końca życia zapamiętają czym charakteryzuje się figura geometryczna – stożek oraz, że trzeba walczyć z przyciąganiem ziemskim i trawersować ostre zbocza małymi kroczkami. Deszcz nie padał, więc szło się bardzo dobrze.
Od Małego Stożka spokojnie zeszliśmy na żółty szlak i idąc fragmentami drogą asfaltową i leśną doszliśmy do Jurzykowa. Musieliśmy część trasy przejść po trawie, by wyczyścić buty i by kierowca „nie psioczył”, że wymazaliśmy autokar. Wróciliśmy szybciej niż zakładał pierwszy projekt wycieczki, gdyż po pierwsze nie staliśmy w wiślańskim korku, a na dodatek z racji nieciekawej pogody skróciliśmy trasę i nie szliśmy na Soszów i do Wisły Jawornika. Ta trasa na Przełęcz Beskidek musi poczekać do wiosny.
Dziękuję, rodzicom – opiekunom za pomoc i przepraszam za dodatkowe koszty. Zapraszam do zapisania się do koła SKKT J.Kreta. Dziękuję również p. Edycie Gancarz i mam nadzieję, że dalej będzie kontynuować górskie wycieczki ze swoją klasą i innymi uczniami ze szkoły. Do zobaczenia na szlakach.
Dodała: M. Szymańska-Kukuczka
Zdjęcia: E. Gancarz, M. Szymańska-Kukuczka