Zgodnie z planem w dniach 25 - 29 czerwca Koło J. Kreta wybrało się w Tatry i na Podhale. W sumie w wycieczce uczestniczyło 28 osób, ale grupa miała dwie fazy. W wyprawie w Tatry Zachodnie były 22 osoby, a w Wysokie 20. Kilka osób wyjechało na trzeci dzień, a nowobierzmowani absolwenci z rodzicami dojechali na dwa dni w Wysokie T. Chociaż rozpoczęły się wakacje i kalendarzowe lato, to aura w Tatrach była bardzo zmienna i właściwie zaliczyliśmy wszystkie pory roku.
W pierwszy dzień na trasie z Brestova – skansen na terenie Słowacji – Grześ – Schronisko na Polanie Chochołowskiej panowała wiosenna aura. Zatrzymaliśmy się przy skansenie, ale obawiałam się o koszty wycieczki i nie zakupiłam biletów wstępu, tym bardziej, że nie było zainteresowania kulturą ludową Słowacji. Grupa piechurów przepakowała się przy schronisku Chata Zverovka i ruszyła w stronę Grzesia. Na trasie kilka ambitnych osób wybrało się na Rakoń, zeszło Pod Wołowcem i zrobiło pętlę do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Osoby kontuzjowane i kierowcy przejechali ze Słowacji na parking w Dolinie Chochołowskiej i przeszli na Siwą Polanę, Polanę Huciska i doszli do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Po drodze mijały naszą grupę „procesje” ubranych w stroje góralskie mieszkańców Podhala idąc, jadąc wierzchem na koniach i w różnych kolaskach. Nie brakowało oczywiście turystów. Jak się okazało na Polanie Chochołowskiej z okazji Św. Jana Chrzciciela był odpust i górale świętowali. W schronisku byliśmy w dwóch salach z dostawkami. Grupa zasadnicza i kierowcy właściwie wspólne około 17.15 dotarli do schroniska i po rozlokowaniu oraz dojściu ambitnej grupy wszyscy zasiedli do niedzielnego posiłku: gulaszu z kaszą i ogórkami.
Kolejny dzień to iście letnia pogoda. Kilka osób spiekło sobie ramiona i nogi. Trasa przebiegała przez Wołowiec, granicą na Kończysty Wierch i tam grupa ambitna przeszła na Starorobociański Wierch, Siwy Zwornik, Polanę Iwanówkę do schroniska na Chochołowskiej (trasa 18 km i 1850 m przewyższeń ) natomiast druga grupa zeszła na Trzydniowiański Wierch, Jarząbczą Dolinę i Kamień Papieski i później niż ta pierwsza dotarła do schroniska (16,5 km i 1550 m przewyższeń). Kolacja wszystkim smakowała, gdyż każdy dostał według zamówienia albo smażony ser, naleśniki albo placki ziemniaczane.
Kolejny dzień tradycyjnie w kuchni turystycznej rozpoczęliśmy solidnym śniadaniem i szybko wyruszyliśmy na trasę. Miało być załamanie pogody. Do Siwej Polany zeszliśmy z jedna komendą peleryny włóż , ale jesienne deszcze rozpoczęły się po południu. Grupa ambitna w deszczu przeszła szlakiem zielonym na Gubałówkę a następnie czerwonym na Poronin i do Bukowiny Tatrzańskiej, natomiast pozostali podjechali do Chochołowa i cała młodzież z opiekunami tworząc grupę 15 osobową korzystała z uroków tamtejszych term. Olbrzymi obiekt i niesamowita ilość ludzi, ale gra w wodną siatkówkę i wodny aerobik przypadły wszystkim do gustu. Po regeneracji sił jedna z grup (8 osób) powróciła do Ustronia a druga dojechała do Bukowiny Tatrzańskiej na kwaterę. Tam po dotarciu naszych piechurów zjedliśmy solidną obiadokolację: zupa, pierś kurczaka, kompot i ciasto na deser. Wieczorem ustalaliśmy grupy do przejścia kolejnych tras uwzględniając kondycję młodzieży i dorosłych.
Rankiem o 6.00 skorzystaliśmy z oferty ośrodka „U Andrzeja” i zjedliśmy solidne śniadanie. Po przyjeździe nowej 6-cio osobowej grupy zajechaliśmy na parking Brzeziny i o 7.00 wyruszyliśmy w stronę schroniska Murowaniec. Biorąc niezbędne rzeczy do mniejszego plecaka a zostawiając śpiwory i zapas jedzenia podzieliśmy się na dwie grupy. Ambitni przeszli na Zawrat, następnie do Doliny Pięciu Stawów, na Przeł. Krzyżne, Czerwony Staw do schroniska (22km i 1867m podejść) natomiast druga grupa na Kasprowy Wierch, Liliowe (13,5km i 1050 przewyższeń) a następnie po ustaniu deszczu przespacerowali się wieczorem nad Czarny Staw (5 km ). Tego dnia w pogodzie mieliśmy wszystko: słońce, deszcz, grad, śnieg i przejmujący wiatr. Wysoko w Tatrach leżał jeszcze śnieg, stąd wyprawa na Zawrat, by uniknąć płat śniegu, ale za to były łańcuchy. W schronisku udało się tak pozamieniać miejsca w 4 pokojach , że spaliśmy w dwóch 10- cio osobowych pokojach i mogliśmy spokojnie suszyć swoje rzeczy. Posiłek był tradycyjny – różne pierogi. Wieczorem siedzieliśmy z innymi turystami na jadalni – świetlicy i graliśmy w różne gry (monopol, bugle i inne). Obsługa schroniska o 22.20 wręcz wyprosiła wszystkich do pokoi.
Kolejny dzień to piękne słońce i „spacer” z pełnymi plecakami. Przeszliśmy od Murowańca na Rówień Waksmudzką do schroniska w Dolinie Roztoki na przerwę z jedzeniem. Trasa po nocnych ulewach przebiegała zalanymi ścieżkami i pełno było przepraw przez rwące potoki. Potem powróciliśmy na Rusinowa Polanę z pięknymi widokami i Wierch Poroniec, gdzie po 18,5 km zakończyliśmy wędrowanie po Tatrach. Wstąpiliśmy w Bukowinie „ u Andrzeja” na obiadokolację (zupa, placki ziemniaczane z gulaszem i serniczek) i wszyscy zadowoleni powróciliśmy do Ustronia około 19.00.
Dziękuję rodzicom za pomoc w organizacji wyprawy (opieka i przewozy), młodzieży za znakomitą postawę i zachowanie na szlakach oraz w schroniskach i zapraszam na kolejną wycieczkę.
Tekst: M. Szymańska-Kukuczka
Zdjęcia: M. Szymańska-Kukuczka
Film: M. Szymańska-Kukuczka
ZDJĘCIA:
https://photos.app.goo.gl/NBXgZmtM6Ew9Z57x8